TOP10 stylowych motocykli na prawo jazdy kategorii B

Moja motocyklowa przygoda rozpoczęła się w czasach, gdy na polskich drogach królowały WSK-i, Komary i motorynki Pony. Szczytem marzeń była MZ ETZ 125, a jak u kogoś w garażu stał Mińsk 125, gość był niekwestionowanym pretendentem do tytułu króla okolicy.

Kaski motocyklowe mieli wtedy nieliczni, a uprawnienia tylko Ci, którzy zrobili je z nudów w wojsku. Świat był pięknie prosty. Jeździł każdy, kto potrafił, miał na czym, i za co. I nie zawsze chodziło o kasę. Znam bowiem historię chłopaków z Warszawskiego Bemowa, którzy w tamtych latach zasłynęli z kreatywności, wyłudzając po 2-3 litry paliwa od klientów pobliskiej stacji benzynowej. Sztuka aktorska szła im na tyle dobrze, że byli nie tylko w stanie zaspokoić potrzeby swoich motocykli, ale i sprzedać trochę właścicielowi pobliskiego warsztatu. Plan był doskonały! Niestety sprawa trafiła do ogólnopolskiej telewizji i źródełko wyschło, zanim ktokolwiek pomyślał, by choć trochę magicznej cieczy zmagazynować na później.

Dziś te czasy wspominam z nostalgią i niemałym przerażeniem. Jeździliśmy na byle czym, w byle czym i byle gdzie. Z perspektywy czasu nikomu nie polecam tej jakże barwnej, ale i niezbyt rozsądnej drogi do motocyklizmu.

Dodaj komentarz